Hej :)
Jaka jest moja odpowiedź na pytanie zawarte w temacie? Oczywiście, że warto, ale pod warunkiem, że krem jest warty swojej ceny. Jakiś czas temu rozpoczęłam współpracę z firmą Pose. Do testów otrzymałam dwa kremy, które widzicie na zdjęciu wyżej. Jeden z nich był dla mnie, drugi testowała moja mama.
Przyznam, że sama nie wydałabym w ciemno dość dużej sumy pieniędzy (bo jakby nie było - 100 zł piechotą nie chodzi) na krem do twarzy. Jestem ostrożna przy doborze takich kosmetyków i boję się, że wydam pieniądze na coś, co nie działa. Dlatego byłam zadowolona ze współpracy z firmą Pose. Powiedziałam sobie, że jeżeli kremy się sprawdzą to z przyjemnością je kupię, a jeżeli nie to nie będę przynajmniej żałować, bo mnie to nic nie kosztowało. Już teraz poznacie moją opinię na temat kremów a także firmy.
Na początku muszę powiedzieć, że firma zraziła mnie do siebie bardzo szybko, jeszcze przed pierwszymi testami ich produktów. Dlaczego? O ich kremach ostatnio jest głośno, pisało się o nich prawie na każdym blogu na jaki wchodziłam. Jednak po dokładnym obejrzeniu opakowań bardzo szybko uświadomiłam sobie dlaczego są tak chętni do współprac. Spójrzcie :
Kremy dostałam gdzieś w połowie czerwca, nie miałam z byt wiele czasu na testy, ponieważ ich ważność się kończyła. Wiem, że nie tylko ja otrzymałam takie produkty. No cóż, zawiodłam się trochę ze względu na to, bo firma jeszcze niedawno cieszyła się wielkim zainteresowaniem, ich kosmetyki były chwalone, zyskiwała sławę, na pewno w blogerskim świecie. Teraz, przez wysyłanie prawie przeterminowanych produktów do testów dużo stracili. Z tego co zauważyłam, coraz mniej osób jest ciekawa tych kremów, już nie wzbudzają takiego zainteresowania. Ja osobiście się nie dziwie.
Ale czas teraz na recenzje. Miałam jakieś dwa tygodnie na testy, a więc mimo wszystko coś już wiem na temat produktów otrzymanych pod firmy Pose.
Opakowania mają bardzo ładne, prezentują się elegancko, rzucają się w oczy, a przez złote dodatki wydaje się nam, że firma jest z wyższej półki (czy jest na prawdę czy też nie ciężko mi jednak określić).
Plastikowa pompka ułatwia aplikacje, nie zacina się, działa bez zarzutu.
Texturizing
Ten właśnie krem wybrałam dla siebie. Bardzo spodobał mi się opis producenta, po dokładnym przeczytaniu stwierdziłam, że właśnie ten krem chcę przetestować.
Po kliknięciu przejdziecie do strony, z której pochodzi screen.
Skład również jest bardzo przyjemny. Jestem wielką fanką natury, im mniej chemii tym lepiej, a jeśli nie ma jej w ogóle to już całkiem super.
Na początku krem stosowałam dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Dzięki niemu w końcu nauczyłam się zmywać makijaż przed snem, bo po prostu nie mogłam odpuścić sobie jego użycia wieczorem. Okazał się być bardzo fajny. Jednak po jakimś czasie (około tygodnia) miałam wrażenie, że uodporniłam się na niego, stosowałam go więc tylko rano, lub pod makijaż. Jako baza na prawdę świetnie dawał sobie radę.
Nie zapycha porów, nie uczula. Zapach nie do końca przyjemny, ale da się przeżyć. Konsystencja dość gęsta, kolor delikatnie żółty, prawie biały. Krem jest dość wydajny. Doskonale nawilża cerę, staje się gładka w dotyku.
Cena jednak jest za wysoka. Gdyby spełniał wszystkie obietnice producenta z pewnością wydałabym na niego 100, a nawet i 200 zł. Niestety jednak tak się nie stało. Jest ok, ale jak na działanie nie powinien przekraczać 50 zł. Jednak oczywiście dużo robi świetny skład, który zapewne przyczynił się w znacznym stopniu do wysokiej ceny, co w sumie nie jest nawet dziwne.
Wrinkle Diffuser
A ten już krem stosowała moja mama. Wybrałam go również dlatego, że bardzo spodobał mi się opis producenta.
Po kliknięciu przejdziecie do strony, z której pochodzi screen.
Mama stosowała krem tak długo jak i ja, raz dziennie pod makijaż. Tutaj bardzo ważna sprawa na sam początek, moja mama ma strasznie wrażliwą skórę, prawie każdy krem wywołuje u niej uczulenie, zawsze stosuje zwykły krem Bambino, ponieważ tylko on jest dla niej delikatny. Jednak i Pose dał radę, w sumie aż mnie to trochę zaskoczyło. Cera mamy nie piekła, nie była czerwona. Pierwsze wrażenia? Mama zauważyła, że krem dobrze nawilża, odżywia i wygładza cerę. Sama nie zauważyła zniknięcia zmarszczek, jednak ja widzę u niej poprawę. Oczywiście nie jakąś spektakularną, ale widoczną.
Przyznam wam, że i ja zaczęłam po tygodniu sięgać raz na jakiś czas po ten krem. Dlaczego? Raz byłam w łazience żeby się pomalować, mój krem został w pokoju i nie chciało mi się już po niego iść, za to mamy był na miejscu. Po jego aplikacji zauważyłam, że lepiej działa na moją cerę niż krem, który zamówiłam dla siebie. Teraz już się boję po niego sięgać, ze względu na datę. Szkoda, mimo, że krem nie jest może dla mojego wieku, ale bardzo fajnie działał. Razem z olejkiem z baobabu pomógł mi nieco zmniejszyć widoczność mojej blizny na twarzy (nie wiem jaki miał w tym udział, czy większy czy mniejszy, ale myślę, że miał na pewno).
Krem ma podobny zapach do mojego, moja mama twierdzi, że po prostu śmierdzi ;) Mi to aż tak bardzo nie przeszkadza. Konsystencja również gęsta, kolor jest jednak biały. Krem jest wydajny.
Który krem jest lepszy?
Zdecydowanie ten, który był dla mamy. Jednak i on ma zbyt wysoką cenę w porównaniu do działania. Ciężko mi powiedzieć czy polecam, w sumie powiem tak, jeżeli zarabiacie sporo, to oczywiście możecie spróbować produktu od Pose. Jeśli jednak wasze dochody nie są zbyt wielkie to raczej szkoda pieniędzy.
Produkty otrzymałam dzięki współpracy z firmą :
Nie wpłynęło to jednak w żadnym stopniu na moją opinie.
miałam kremy z tej marki i byłam zadowolona ;D
OdpowiedzUsuńMoja mama miała ten drugi krem i według niej byó średni ;/
OdpowiedzUsuńChyba nie byłabym skłonna wydać 100 zł na krem ;D
OdpowiedzUsuńhttp://youngelo.blogspot.com/
Nigdy nie testowałam produktów tej firmy i pierwszy raz o niej słyszę.
OdpowiedzUsuńmnie póki co nie stać na to by go przetestować :D
OdpowiedzUsuńMoje kremy kosztuje jakoś ponad 100 zł ,ale by i tak, że kupuje i te tańsze
OdpowiedzUsuńNie miałam nic tej firmy, ale tyle za krem na razie nie byłabym w stanie dać.
OdpowiedzUsuń100zł na krem? - nie. Na pewno nie wydałabym tyle. Są inne kremy dużo tańsze a o podobnym działaniu.
OdpowiedzUsuńcóż podejscie firmy jest nie fakne delikatnie mówiąc ja kremy kupiłam dwa za 100zł tez mam taka datę i ich nie zuzyje pisałam do firmy o próbki wczesnije ale mnie olali i nie odpisali
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie bardzo złe podejście. Myślałam, że wysyłają tylko kremy z taką datą do testów, ale skoro nawet osoby które za to płacą dostają takie same produkty to już na prawda brak słów.
UsuńJa też nie slyszałam o tej marce ale tak nawiasem mówiąc to nie wiem co musiałby robić krem bym wydała na niego ok stówki :D Chyba tańczyć i śpiewać :D
OdpowiedzUsuńJa miałam krem pod oczy i odmładzający do twarzy (nie w ramach współpracy). O ile ten do twarzy okazał się po prostu średni to ten pod oczy był dla mnie totalnym bublem :(
OdpowiedzUsuńNie miałam tych kremów (ani innych produktów tej firmy), ale nie kupiłabym ich ze wzgl. na wysoką cenę, ostatnio dorwałam krem za 10zł, bez parafiny i jest całkiem w porządku :p
OdpowiedzUsuńAaa i jeśli chodzi o firmę, nieciekawie postąpili wysyłając kremy o krótkim terminie ważności, jak dla mnie miałaś trochę za mało czasu na przetestowanie kosmetyku.
Bardzo mnie kuszą te kremy.
OdpowiedzUsuńMnie już od dłuższego czasu ciekawią ich kremy, jednak nie fajnie z ich strony, że wysyłali prawie przeterminowane kosmetyki :/
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę tą firmę na oczy ;) szkoda tylko, że miałaś taki krótki czas na ich przetestowanie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niektóre firmy wysyłają kosmetyki blogerkom do przetestowania z krótką datą ważności aby po prostu ich się pozbyć. Nie fajnie z ich strony i tyle...
Kusili mnie do pewnego czasu, teraz jednak uważam, że to nie dla mnie.:)
OdpowiedzUsuńto firma rzeczywiście się nie popisała:(
OdpowiedzUsuń100 zł za krem , jeszcze nie teraz :)
OdpowiedzUsuńhttp://cosmetologyandfitness.blogspot.com/
muszę jeszcze poczekać, by móc lekką ręką wydać stówkę na krem
OdpowiedzUsuńZnam firmę i ją uwielbiam ;]
OdpowiedzUsuńJestem zdania, że jeśli coś jest warte to mogę wydać fortunę ;) Szczególnie w przypadku kremu do twarzy ;)Na moim blogu modowym pojawił się nowy post: http://kingefashion.com/total-white/- zapraszam serdecznie na bloga;)! Dodaję do obserwowanych, będę zaglądać tutaj częściej. Buziaki, Kingefashion:*
OdpowiedzUsuńJa jestem gotowa tyle na podkład, ale kremy znalazlam inne, skuteczne i o wiele tansze :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że daty były tak króttkie
OdpowiedzUsuńTen krem co używała Twoja mama, też bym chętnie wypróbowała
Masakra, co za wstyd dla marki. Wysyłanie kosmetyku z tak krótkim terminem ważności to zakochanie karygodne. Jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńNiestety blogerki traktuje się powoli jak śmietniki, całe szczęście, że są firmy, które mają jeszcze do nas szacunek, bo gdyby wszystkie się tak zachowywały byłoby źle
UsuńNie miałam jeszcze tych kremów, ale generalnie uważam, że jak coś jest dobre to można wydać trochę więcej :) Podobaja mi się ich składy.
OdpowiedzUsuńja oddaam mamie o dziwo zdazyla przed data waznosci:)
OdpowiedzUsuńOjjj bardzo szkoda, że taki krótki termin ważności :((
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nieładnie postąpili, ale mimo to kremy bardzo mnie ciekawią! Zwłaszcza mimo wszystko niebieska wersja :D
OdpowiedzUsuńlubię czarne mydło - używam aktualnie od Nacomi - jest świetne!
OdpowiedzUsuńjak sie zachowala firma wobec Ciebie to jakaz zenada! a pozniej sie dziwia ze im sprzedaze spadaja! Bo kto poleci taka nieuczciwa firme!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, chyba się nad tym za bardzo nie zastanawiali wysyłając te kremy. Podobnie robiła firma Love Me Green, a teraz bardzo cicho się o niej zrobiło.
UsuńFirma chyba się uczy na błędach bo ja dostałam od nich kosmetyki do testów i na szczęście termin mają aż do 07.17 roku więc na pewno się świeże.
OdpowiedzUsuń