Już od dawna kusiła mnie szczoteczka elektryczna do mycia twarzy. Jednak jakoś nie mogłam trafić na taką, która spełniłaby moje oczekiwania. Ostatnia była po prostu beznadziejna. Marzyła mi się szczoteczka z wymiennymi końcówkami, podobno świetna była w Biedronce. Ale byłam tam kilka razy i niestety nie trafiłam na nią. Jakiś czas znalazłam idealną w sklepie Beautybigbang. Przynajmniej miałam nadzieję że taka właśnie się okaże. Postanowiłam więc ją zamówić. Dodatkowo w oko wpadła mi słodka maska "panda". Przyszła pora, żeby opisać Wam oba te produkty. Oczywiście szczególną uwagę chciałabym zwrócić w dzisiejszym poście na szczoteczkę, która jest zdecydowanym bohaterem tego posta.
Szczoteczka wizualnie prezentuje się nienagannie. Dodatkowym jej atutem jak dla mnie jest kolorystyka ponieważ bardzo lubię różowy kolor :) Wszystkie końcówki pasują i wymieniają się bez problemu. Sama szczoteczka zasilana jest dwoma standardowymi paluszkami (bateriami AA), które nie wchodzą w skład zestawu.
Zanim zabrałam się za testy postanowiłam poczytać do czego służą poszczególne końcówki.
1. Szczoteczka. To zdecydowanie moja ulubiona końcówka, sięgam po nią najczęściej. Służy przede wszystkim do usuwania złuszczonego, martwego naskórka. Z oczyszczaniem twarzy radzi sobie idealnie. Początkowo bałam się, że jest zbyt szorstka i raczej będę używała ją raz na jakiś czas, jednak okazuje się, że jest idealna.
2. Gąbeczka do masażu. Jest bardzo miękka i zbita. Można używać jej także do zmywania makijażu. Szczerzę mówiąc nie sięgam po nią zbyt często. Nie dlatego, że się nie sprawdza, mam jednak swoich ulubieńców.
3. Końcówka peelingująca. Na początku bardzo się ucieszyłam, że taka końcówka się tu znajduje. Później jednak przyjrzałam się jej dokładnie i doszłam do wniosku, że wygląda bardziej jak pumeks. Następnie wypróbowałam ją. Jednak nie poczułam jakiegokolwiek peelingu, dlatego więcej po nią nie sięgałam.
4. Kółka do masażu. Ta końcówka bardzo mnie ciekawiła. Używam jej po zaaplikowaniu kremu, żeby bardziej pobudzić skórę. Stosuję taki zabieg najczęściej wieczorem. Jest to świetny relaks dla mojej twarzy, ta nakładka to strzał w dziesiątkę :)
5. Delikatna gąbeczka. Bardzo mięciutka. Strasznie ją polubiłam i stosuję wtedy kiedy nie sięgam po szczoteczkę. Mimo, że jest miękka bardzo fajnie radzi sobie z oczyszczaniem. Jest przede wszystkim delikatna, idealna dla wrażliwej cery. Kiedy mam problemy ze swoją sięgam właśnie po tą końcówkę, ponieważ mam pewność że mnie nie podrażni.
Tak oto prezentują się wszystkie końcówki. Są tu te bardziej i mniej udane, jednak na chwilę obecną nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania bez pierwszej końcówki, czyli szczoteczki. Do tego miękka gąbeczka oraz kółeczka masujące także są nieocenione. Jestem pod wielkim wrażeniem tego urządzenia, ponieważ przyznam szczerzę, że spodziewałam się raczej zwykłego bubla. Jednak zostałam bardzo mile zaskoczona.
Po raz pierwszy nie mogłam powstrzymać się także od zamówienia chińskiej maski. Z jednej strony bałam się, że coś będzie nie tak. Z drugiej jednak doszłam do wniosku, że to co chińskie nie od razu musi być przecież złe. Postanowiłam więc zaryzykować i sprawdzić jak będę wyglądała w wersji "na pandę" :). Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię takie słodkie maseczki, szczególnie te, które przypominające zwierzątka.
Maska jest bardzo nawilżona, co mnie zaskoczyło. Nawet ciężko było ją "rozplątać" jednak w końcu mi się to udało.Aplikacja płata na twarz nie trwała w sumie długo. Sama maska nie spływała więc mogłam spokojnie chodzić, siedzieć i wykonywać różne czynności. Po jakiś 20 minutach ściągnęłam ją i użyłam szczoteczki do masażu (z kółkami), żeby efekt był ciekawszy.
Spodziewałam się większego nawilżenia co jednak się nie stało, choć nie mam co narzekać.
Cały efekt nie jest jakiś spektakularny. Cera jest średnio nawilżona, wygląda nieco lepiej.
Nie mówię, że jest zła, jednak miałam nadzieję, że będę z niej nieco bardziej zadowolona.
A na dzisiaj to już tyle. Szczoteczka to mój absolutny hit. Szczerze Wam ją polecam. Znajdziecie ją TUTAJ. Maska natomiast jest nawet fajna, choć wielkich efektów nie daje, do zobaczenia TUTAJ.
Mam też dla Was kod rabatowy na 10% SWEET10
Kochani, post przygotowany był kilka dni temu więc pasowałoby dodać parę słów. Obecnie jestem już żoną a ślub był idealny :-) Niedługo zdam Wam więcej relacji, teraz miałam chwilę, żeby dodać gotowego posta i uciekam bo czeka mnie dziś kilka atrakcji :-)
Maska jest bardzo nawilżona, co mnie zaskoczyło. Nawet ciężko było ją "rozplątać" jednak w końcu mi się to udało.Aplikacja płata na twarz nie trwała w sumie długo. Sama maska nie spływała więc mogłam spokojnie chodzić, siedzieć i wykonywać różne czynności. Po jakiś 20 minutach ściągnęłam ją i użyłam szczoteczki do masażu (z kółkami), żeby efekt był ciekawszy.
Spodziewałam się większego nawilżenia co jednak się nie stało, choć nie mam co narzekać.
Cały efekt nie jest jakiś spektakularny. Cera jest średnio nawilżona, wygląda nieco lepiej.
Nie mówię, że jest zła, jednak miałam nadzieję, że będę z niej nieco bardziej zadowolona.
A na dzisiaj to już tyle. Szczoteczka to mój absolutny hit. Szczerze Wam ją polecam. Znajdziecie ją TUTAJ. Maska natomiast jest nawet fajna, choć wielkich efektów nie daje, do zobaczenia TUTAJ.
Mam też dla Was kod rabatowy na 10% SWEET10
Kochani, post przygotowany był kilka dni temu więc pasowałoby dodać parę słów. Obecnie jestem już żoną a ślub był idealny :-) Niedługo zdam Wam więcej relacji, teraz miałam chwilę, żeby dodać gotowego posta i uciekam bo czeka mnie dziś kilka atrakcji :-)
Gratulacje:))) Wszystkiego najlepszego dla WAS:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńŻyczę wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :-))) Szczoteczka mam i jestem bardzo zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPanda urocza :)
OdpowiedzUsuńNigdy takiej szczoteczki nie miałam, ale zawsze mnie takie urządzenia interesowały. Niestety zazwyczaj ich cena mnie przerażała :D To wydaje się w porządku ;) Ale masz rację, ta nakładka do peelingu wygląda jak pumeks :D Też bym jej nie używała :D
OdpowiedzUsuńNa tą można się skusić bo cena jest bardzo fajna :-)
UsuńCzytałam juz o tej szczoteczce i wydaje się sensowna :)
OdpowiedzUsuńMaseczka może nie jest idealna, ale jak świetnie wygląda :)
To prawda :-)
UsuńJaka oryginalna maseczkza. :D Może ją kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńGratuluję! Super, że ślub był idealny :D
OdpowiedzUsuńTaką maszynkę do mycia twarzy musze sobie zorganizowac :D
Dziękuję :-)
UsuńWarto jak najbardziej :-)
Gratulacje - życzę szczęscia na nowej drodze życia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńSzczoteczka wydaje się świetna :)
OdpowiedzUsuńMaska panda wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńSzczęścia na nowej drodze życia :-)
OdpowiedzUsuńMuszę te produkty koniecznie przetestować :-)
Pozdrawiam
body-and-hair-girl.blogspot.com
Mam taką szczotkę ale ma o jedną końcówkę mniej, tą masująca z kuleczkami uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa tak samo :-)
Usuńja mam taką szczoteczkę z Biedronki :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :). Też bardzo lubię zwierzakowe maseczki :D
OdpowiedzUsuńciekawa ta szczoteczka :) fajnie, że ma takie wymienne końcówki :)
OdpowiedzUsuńgratuluję :*
Szczoteczka jest super , tez chciałam wypróbować te maseczki ze zwierzętami , ale jakos zawsze mi nie podrodze do ich zakupu :) ale efekty spektakularnego nie ma wiec chyba dobrze , ze nie spieszę sie do ich przetestowania. Gratuluje i zycze szczęścia na nowej drodze życia :)
OdpowiedzUsuńMożna spróbować ale rewelacji faktycznie nie ma :-) Dziękuję ;-)
UsuńKusi mnie tego typu szczoteczka :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
OdpowiedzUsuń:*
ja tam myję twarz dłońmi i też jest oczyszczona ;)
OdpowiedzUsuńAle ze szczoteczką byłaby oczyszczona jeszcze lepiej :-)
UsuńTeż myślałam o zmówieniu właśnie tej szczoteczki :)
OdpowiedzUsuń