Hej :)
Nigdy nie wierzyłam w cudowne działanie wyszczuplające czy antycellulitowe w kosmetykach.
Byłam przekonana, że na efekty trzeba zapracować, nie wystarczy wcierać sobie jakiś balsamów i innych specyfików.
Szczególnie kosmetyki, które kosztują jakieś 20 zł. raczej nie pomogą nam w ogóle. Mogą co najwyżej bardziej ujędrnić skórę, a niektóre nawet tego nie potrafią.
Co więc robi tutaj serum antycellulitowe? Już wyjaśniam.
Serum ogólnie wygrałam w jednym z rozdań na blogach, stało tak u mnie i stało. Na pewno nie tylko ja mam problem z systematycznym używaniem kosmetyków tego typu. Nakładałam go raz w tygodniu, a czasami nawet nie, no i stało tak dalej. Niestety zauważyłam, że na moich pośladkach zaczął pojawiać się cellulit. Nawet przed odchudzaniem go nie miałam, więc trochę mnie to zmartwiło. Pomyślałam, że dam szanse kosmetykowi z wyższej półki i zobaczę czy daje efekty.
Tak więc zapraszam na dzisiejszego posta. Poznacie moją opinię na temat serum, oraz będę was zachęcać do akcji którą wymyśliłam :)
OPAKOWANIE : W kartoniku o biało-pomarańczowej szacie graficznej znajduje się tubka wykonana z miękkiego plastiku, zachowana w tych samych barwach. Jej pojemność to 125 ml. Zamknięcie to wykonana z solidnego plastiku zakrętka, ogólnie wolałabym zamknięcie na klik.
ZAPACH/KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ : Serum pachnie na prawdę ładnie, pomarańczami. Jego konsystencja to półprzezroczysta, pomarańczowa żelowa galaretka, gdybym wlała całą zawartość do talerza z pewnością każdy pomyślałby, że jest to zwykła, spożywcza galaretka pomarańczowa :). A co do wydajności - serum wystarczy na jakieś dwa tygodnie, w zależności od tego jaką jego ilość nakładać będziemy na strefę ciała dotkniętą cellulitem.
DOSTĘPNOŚĆ/CENA : No i tu zaczynają się schody. Serum do tanich nie należy. Kupimy go tutaj za 139 zł.
DZIAŁANIE : Używałam go codziennie, najczęściej wieczorem. Okrężnymi ruchami wcierałam go w pośladki i uda. Dawał taki fajny efekt delikatnego schłodzenia.
Mimo, że na udach nie miałam jakiegokolwiek cellulitu, to nie podobały mi się do końca.
Właśnie w tym miejscu zobaczyłam pierwsze efekty. Wcześniej, kiedy wyszłam gdzieś w spodenkach, moje uda telepały się jak galareta, co strasznie mnie wkurzało. Niby nie jestem gruba, moje uda są całkiem spoko, a telepią się okropnie. Już po bardzo krótkim czasie zauważyłam, że stały się one bardzo zbite, wyglądały znacznie lepiej! Pomyślałam wtedy, że nawet jeśli nie zrobi niczego z cellulitem to i tak będzie moim bardzo lubianym produktem.
Zrobiłam sobie zdjęcia pośladków przed i po stosowaniu serum. Powiem Wam szczerze, że byłam pewna na 100%, że efektów nie ma w ogóle, a jeśli są to bardzo nikłe. Moje zdziwienie było ogromne kiedy zrzuciłam zdjęcia po do komputera i porównałam je z tymi zrobionymi przed stosowaniem serum. Z resztą zobaczcie same. Pozwólcie, że nastawię wam mój prawy pośladek dwa razy :) A raczej jego kawałek, bo tyłkiem świecić wam nie będę :)
Po lewej przed, po prawej po.
Wiem, że zdjęcie nie jest jakoś szczególnie widoczne, ale myślę, że jak się przyjrzeć to widać jest różnice. Jasne kreski z lewej strony są bardziej widoczne, po prawej już ledwo ledwo. Jeśli powiększycie sobie zdjęcie z pewnością lepiej zobaczycie efekt.
Nie przykładałam się do robienia zdjęć, bo byłam przekonana, że nie będą one potrzebne, bo nie będzie jakichkolwiek najmniejszych efektów. Powiem Wam, że serum na prawdę pozytywnie mnie zaskoczyło. Oczywiście nie zlikwidowało całego problemu, może gdybym bardziej oszczędnie podchodziła do jego ilości to wystarczyłby mi na dłużej, a efekt byłby lepszy. Jednak ja tam nie narzekam :)
PODSUMOWUJĄC : Jestem pozytywnie zaskoczona działaniem serum. W widoczny sposób zmniejszył widoczność cellulitu, ujędrnił pośladki i uda oraz poprawił ogólny wygląd skóry. Szybko się wchłania, pięknie pachnie. Jego minusem jest z pewnością cena, gdyby pojemność była większa nie czepiłabym się tego, ale takie 200 ml np. bardziej by mnie usatysfakcjonowało. Mimo to warto go wypróbować. Ja polecam jak najbardziej wszystkim.
Serum od Murier dało mi kopa do działania. Postanowiłam rozpocząć walkę o swój wygląd. Dlatego właśnie rozpoczynam wyzwanie przysiadowe! :) Czyli Challenge Squats. Zapraszam Was do przyłączenia się do tego wyzwania. Wiem po sobie, że kilka minut takich przysiadów robionych systematycznie działa cuda. Tak więc jeśli macie ochotę przyłączcie się do mnie. Wystarczy tylko skopiować sobie to zdjęcie :
Jest to wyzwanie dla początkujących. Na pierwszy miesiąc według mnie idealne :) Przez pierwszy tydzień wystarczy wam dosłownie kilka chwil, możemy wykonywać je podczas oglądania telewizji, sprzątania, gotowania czy po prostu w wolnej chwili.
Jeśli ktoś jest chętny to serdecznie zapraszam, startujemy w poniedziałek :) Możecie też zrobić zdjęcia przed i po żeby pokazać efekty (mogą być to zdjęcia np. w legginsach, nie koniecznie w bieliźnie) A jeśli akcja zyska nawet najmniejsze zainteresowanie będzie konturowana w kolejnym miesiącu :). Ktoś chętny? :)
W poniedziałek postaram się dodać obszerniejszy post na temat ud i pośladków :)
ja osobiscie mam swoje zdanie jesli chodzi o produkty na tego typu partie i problemy skorne bo sama takie posiadam ale jesli jestes zadowolona to najwazniejsze :)
OdpowiedzUsuńNoooo ta przysiadowa akcja to jest coś:D
OdpowiedzUsuńA więc Kochana serdecznie Cie zapraszam do uczestnictwa ;)
UsuńNie słyszałam o nim niestety;(
OdpowiedzUsuńooo :D też mam takie krechy ale na udach, chyba skoczę po jakiś specyfik anty i sprawdzę czy działa ! :) Tez podchodze do takich kosmetyków sceptycznie. A co do wyzwania.. hmm... już próbowałam kilka razy się za to zabrać ale jakoś nie wyszło :( może teraz będzie inaczej w grupie siła !:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, ja też zabierałam się do tego kilka razy. Ale pomyślałam, że jeśli napiszę o tym tutaj, to nie będzie mowy o zrezygnowaniu, no bo jakby to wyglądało :D Organizatorka całego zamieszania i się poddała :) No nie ma mowy ;)
UsuńBrzmi zachęcająco! Widać efekty + cena jest bardzo przystępna :) Jednak ja nie mam problemów z cellulitem, ale chętnie polecę ją przyjaciółkom czy ciociom :)
OdpowiedzUsuńA w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
http://www.lefffka.blogspot.com/
Nie używałam nigdy :P
OdpowiedzUsuńEfekty faktycznie są widoczne :) Chętnie bym sobie zakupiła to serum. A przysiady uwielbiam robić :)
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale efekty daje świetne!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie trochę :P
OdpowiedzUsuńEfekty zdecydowanie widoczne, woow! :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście problemu z cellulitem nie mam, ale uda przydałoby mi się ujędrnić i myślę, że to serum sprostałoby moim oczekiwaniom :) szkoda jednak, że cena tak wysoka ...
Faktycznie jest różnica :)
OdpowiedzUsuńwidzę efekty - super, to chyba pierwszy działający produkt! :)
OdpowiedzUsuńWow nie wiedziałam że można uzyskać realne efekty :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie bo niestety od lat mam nieładne rozstępy :/
OdpowiedzUsuńEfekt na zdjęciu jest bardzo widoczny, wow!
OdpowiedzUsuńRaczej nie wierzę w takie specyfiki, ale ten widać widać że działa :)
OdpowiedzUsuńCo do przysiadów wystarczy codziennie robić o 10 więcej :) najlepiej zacząć od 5 i zrobić 50 potem łatwo się liczy i nigdy się nie zapomni ile trzeba zrobić :)
OdpowiedzUsuńW wyzwaniu jest o 5-10 więcej każdego dnia :) Zaznaczając sobie dni na kartce np. też nie zapomina się ile trzeba zrobić. A po skończonym wyzwaniu można np. robić po 50, a co tydzień zwiększać liczbę o 10 :) Mi to dało największe efekty :)
UsuńJak starczy mi odwagi też się przyłączę do akcji. A serum miodzio! Ja uzyskałam bardzo dobre efekty po serum Floslek, jest sporo tańsze :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to serum, szkoda, że takie drogie, bo biorąc pod uwagę smarowany obszar nie starczy na długo.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zostawienie linku do tego posta na moim blogu. Faktycznie to serum świetnie sobie poradziło z rozstępami, na pewno lepiej niż mój produkt z Bielendy. Trochę szkoda, że cena taka wysoka, ale może gdy będę miała większy problem z cellulitem po nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuń