Rytm mojego życia: Co upolowałam na promocji w Dresslily?

Już dawno nie było tu postu o ubraniach. A więc chyba czas najwyższy na taki temat.
W czerwcu Dresslily wystartowało z mega promocją. Ubrania można było kupić nawet za mniej niż dolara! Kurtka z powyższego zdjęcia kosztowała około $4. Najtańsze były jednak produkty, które już się kończyły. Zamawianie takich zawsze jest ryzykiem, ponieważ może się okazać, że zanim przelew dojdzie do sklepu dana rzecz zostanie już wyprzedana. Jednak postanowiłam podjąć takie ryzyko. I wiecie co? Opłaciło się! Tylko jedna rzecz mi nie doszła. Dziś pokażę Wam większość z mojego zamówienia, niektórych ciuchów po prostu Nie zdążyłam sfotografować.

O kurtce z pierwszego zdjęcia powiem jedynie tyle, że jak na cztery dolce to jestem bardzo zadowolona. Spokojnie można dopisać do jej ceny jeszcze zero z tyłu, wtedy jakość jak najbardziej odpowiadałaby cenie.
Sukienkę w barwach Brazylii pokazywałam Wam jakiś czas temu na instagramie. Uwielbiam takie kroje (choć nie są na moją figurę), dlatego zamówiłam także niemal identyczną, z tym że ze wzorem moro. Niestety zdjęć tej drugiej jeszcze nie ma. Jednak jestem w nich zakochana! Gdybym tylko nie miała tak dużych boczków z pewnością cały lato bym w nich chodziła. Obie sukienki kosztowały „aż” $1.99. A więc okazja.

W sklepach stacjonarnych nigdy nie mogę znaleźć fajnych bluzek. Nie wiem co ze mną jest nie tak, ale 90% tych które widzę, po prostu mi się nie podoba. Nie twierdzę, że w dresslily jest inaczej, bo oczywiście jest tak samo. Ale ich oferta jest na tyle obszerna, że nawet ja znajdę coś dla siebie. Biały T-Shirt od razu wpadł mi w oko, mimo że nie przepadam za bluzkami bez dekoltu. Cena $0,99 jeszcze bardziej mnie do niego zachęciła. O dziwo, jego jakość okazała się być fenomenalna! Aż trudno mi było w to uwierzyć.

Bluzkę bez ramion zamówiłam tylko w jednym celu – by opalać ramiona. Tych rękawów też nie nakładałam, są niewygodne i źle się z nimi czułam, więc je usunełam. Za to opalenizna jest równiutka.
Druga bluzka spodobała mi się, bo była taka „inna”. Kiedy przyszła okazało się, że jest jeszcze bardziej oryginalna, bo nigdy nie widziałam tego typu bluzki. Ale ma pewien defekt. Jest bardzo krótka. Jak się ma płaski brzuch to super. Ja takiego nie mam, więc zakładam ją tylko do spodni i spódnic z wysokim stanem. Obie kosztowały $1,99.

Czerwona sukienka w kwiaty zdecydowanie jest bardzo w moim stylu. Uwielbiam takie kroje i wzory. Choć długość z pewnością zostawia tu wiele do życzenia. Niestety na moje 174cm wzrostu zamiast sukienki mam tunikę. Ale i tak bardzo ładną. W dodatku kosztowała jedynie $0,99 więc mogę bez problemu wybaczyć jej długość. Poza tym, na plaże byłaby idealna!

A teraz coś z serii babcinych. Śmiechem żartem, ale tego na zdjęciu nie widać. Niestety w tej sukience faktycznie wyglądam jak babcia! A jeśli dodatkowo ściągnę pasek to już ciężarna babcia. Tu trochę jestem zła, bo na zdjęciu w sklepie kiecka prezentowała się wystrzałowo, od razu wpadła mi w oko i wiedziałam, że musi być moja. A teraz? Teraz to raczej wolałabym cofnąć czas. Kosztowała $1,99.

Kolejnym nie udanym wyborem okazała się niebieska bluzka/koszula. Na zdjęciu wyglądała fenomenalnie jednak na żywo już nie do końca byłam taka zachwycona. Straszny materiał a w dodatku prześwituje. Żeby tego było mało jest także bardzo obcisła i przykrótka. Czy ma zalety? Tak, fajnie wygląda na wieszaku. I nie kosztowała nawet dolara, więc nie ma tragedii.