Ostatnio zaczęłam szaleć na punkcie szminek w odcieniach nude, a także na punkcie matowych ust. Od czasu kiedy na rynek weszły szminki Kylie Jenner coraz więcej producentów stara się dorównać tym matowym perełkom. Pojawia się masa tanich podróbek, niektóre firmy które zauważyły jakim hitem stały się matowe pomadki Kylie przesadnie starają się im dorównać, przez co na rynku pojawiają się szminki na pierwszy rzut oka identyczne do tych od Kylie. Ja jednak nie dałam się zwariować, nie zamówiłam ani kultowej pomadki, ani tym bardziej nie zdecydowałam się na podróbki czy też tańsze zamienniki których producentom nie chciało się wymyślić czegoś oryginalnego i po prostu idąc na skróty postanowili niemal skopiować sobie pomysł Kylie, bo po co się przemęczać i myśleć. Pewnie większość z Was wie jaką firmę mam tu na myśli. Powiem szczerze, że straciłam szacunek do niej i z pewnością nigdy niczego już sobie od nich nie kupię. Chociażby dlatego, że istnieje firma ceniona przeze mnie już od lat, która swoimi produktami daje nam do zrozumienia, że tanie nie znaczy złe. Mowa tu oczywiście o Golden Rose.
Ostatnio natrafiłam na bardzo ciekawy sklep, eMAG, dlaczego jest taki ciekawy? A to dlatego, że nie musimy płacić za wysyłkę a produkty tam dostępnie nie są wcale droższe niż w innych sklepach. Dzięki temu pieniądze, które miały iść na zapłatę kurierowi mogę wydać na coś jeszcze. Ale do rzeczy, na sklep natrafiłam szukając szminki Golden Rose Liquid Matte. Przy okazji znalazłam tam także szminkę Velvet Matte. Bardzo szybko trafiły do mojego koszyka, a już niedługo później kurier dostarczył mi je do domu. Dziś pora na kilka słów na temat obu tych pomadek.
Zacznę najpierw od szminki Velvet Matte. Postawiłam na cudowny nudziakowy kolorek, który wręcz wołał mnie kiedy przeglądałam propozycje szminek w sklepie. Jest to odcień 30. Takiego właśnie kolorku szukałam, był dla mnie idealny pod każdym względem. Wiedziałam, że musi być moja. Tym bardziej, że w swojej kosmetyczce już od dawna mam jedną szminkę z tej serii (nr.12), która do tej pory jest jedną z moich ulubionych szminek. Wiedziałam, że i ta z pewnością będzie często przeze mnie używana. O ile oczywiście kolor będzie mi pasował. Jeszcze niedawno stawiałam na bardzo wyraźne kolory, teraz coś się zmieniło i wole odcienie bardziej delikatne, naturalne.
Odcień na żywo od razu mi się spodobał. Po nałożeniu na usta zauważyłam, ze daje jednocześnie matowy i satynowy efekt. Nie tworzy skorupy na ustach, co jest dla mnie ogromnie ważne, nikt nie chciałby mieć takiego dyskomfortu. Delikatne nawilżenie jest wyczuwalne, nie zauważyłam także podkreślania suchych skórek, natomiast staram się odpowiednio nawilżać i peelingować swoje usta, więc zapewne u mnie po prostu nie ma czego podkreślać. Jednak na innych blogach czytałam, że szminka niestety podkreśla nie tylko suche skórki, ale także załamania na ustach.
Szminka jest niesamowicie trwała, niewiele mam takich w swojej kosmetyczce, ta bez problemu wytrzymuje około 4 godzin mimo, że między czasie jem czy piję.
Na ustach jest bardzo jasna, znacznie jaśniejsza niż na swatchu na dłoni wyżej. Jednak akurat to bardzo mi się spodoba, ponieważ właśnie o to mi chodziło. Kolorem jestem po prostu zachwycona, dla mnie szminka jest idealna, chyba niedługo będę musiała kupić sobie kolejną, ponieważ uwielbiam się nią malować. Świetnie nadaje się do makijażu z mocniejszym akcentem na oku. Idealna jest także na dzienny i delikatny look. Szminka warta uwagi jak najbardziej. Zastanawiam się czy nie skusić się jeszcze na kilka odcieni, tym bardziej, że kupiłam ją za niecałe 12zł, a na taką jakość są to grosze.
Liquid Matte to pomadka która z pewnością należy od matowych hitów w ostatnim czasie. Szczególnie podoba mi się w niej to, że ma swój oryginalny wygląd, co warto podkreślić. Są przykładem na to, że nie trzeba ściągać wszystkiego od innych firmy którym się udało. Można mieć swój własny pomysł i osiągnąć ogromny sukces. Tak, liquid matte jest sukcesem. Tania matowa pomadka, która okazuje się być niemal idealna. Miałam już kilka matowych szminek, które opakowaniami przypominały zwykłe błyszczyki, to co działo się na moich ustach po ich użyciu jest po prostu nie do opisania. Skorupa odrywająca się od ust małymi kawałkami, to tylko początek problemów. Tu jednak mamy na prawdę dobry produkt. Co ja mówię, mamy tu niesamowity produkt. Postawiłam na odcień 01, na zdjęciu w sklepie wyglądał na bardziej beżowy odcień przełamany różowym kolorkiem. Okazało się, że jest jednak odwrotnie i szminka jest bardziej różowa. Nie przeszkadzało mi to jednak dopóki nie pomalowałam swoich ust.
Mam wrażenie, że kolor w ogólnie mi nie pasuje. Aczkolwiek ciężko się powstrzymać żeby od czasu do czasu nie pomalować sobie ust tą pomadką. Jednak muszę Was ostrzec, zmyć ją z ust to bardzo ciężka sprawa, przy pierwszym demakijażu miałam wrażenie, że nie zmywam szminki, a tatuaż. Same problemy z demakijażem świadczą o niesamowitej trwałości pomadki, która na ustach trzyma się kilka godzin. Zaczyna "zjadać się" od środka ust więc nie ma tragedii ponieważ jeszcze przez dłuższy czas wygląda dość dobrze. bez problemu możemy dołożyć trochę produktu po pewnym czasie, nie będzie się to odznaczać, daje nam to dużo zaoszczędzonego czasu, ponieważ gdybyśmy mieli zmywać ją przy każdej poprawce to pewnie nie jedna osoba by zwariowała :)
Suche skórki czy jakieś załamania są widoczne, owszem. Jednak nawet szminka Kylie przynosi ze sobą taki efekt. Warto jest tu jednak wspomnieć, że nie jest to ogromne podkreślenie, tak na prawdę widzimy to jedynie z bliska.
Matowa pomadka od Golden Rose ma tak dużo plusów, że jej drobne minusy wydają się być całkowicie nieważne. Szkoda tylko, że kolor nie wpada bardziej w beżowe tony tak jak w przypadku Velvet Matte, ponieważ z pewnością byłaby wtedy pomadką idealną. Ale i tak jest naprawdę świetnie. Dodam jeszcze, że w wypadku tej pomadki konturówka nie jest wcale potrzebna, sama radzi sobie równie dobrze.
I tak oto dochodzimy do końca dzisiejszego jakże długiego posta. W podsumowaniu muszę zaznaczyć że jestem zachwycona tymi pomadkami, częściej sięgam po Velvet Matte, ponieważ jej kolor budzi we mnie zachwyt, już od dawna szukałam takiej właśnie szminki. Jeśli chodzi o Liquid Matte jest świetna jakościowo, nawet nie myślę już o kupnie pomadek Kylie, ponieważ ta od Golden Rose jest w zacznie niższej cenie, a radzi sobie bardzo dobrze. Mam ochotę na przetestowanie innych kolorków ;)
I tak oto dochodzimy do końca dzisiejszego jakże długiego posta. W podsumowaniu muszę zaznaczyć że jestem zachwycona tymi pomadkami, częściej sięgam po Velvet Matte, ponieważ jej kolor budzi we mnie zachwyt, już od dawna szukałam takiej właśnie szminki. Jeśli chodzi o Liquid Matte jest świetna jakościowo, nawet nie myślę już o kupnie pomadek Kylie, ponieważ ta od Golden Rose jest w zacznie niższej cenie, a radzi sobie bardzo dobrze. Mam ochotę na przetestowanie innych kolorków ;)
A Wy miałyście okazje poznać te pomadki? :)
Liquid Matte są rewelacyjne :) A ten kolor co posiadasz no cudo, nie sądziłam, że on w róż wpada, na pierwszy rzut oka tego nie widać patrząc na ich stronie :) Według mnie jet prześliczny <3 :D
OdpowiedzUsuńładne kolorki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam nude u kogoś, ale sama ostatnio jak miałam przy grudniowym be glossy do wyboru to oczywiście zdecydowałam się na ostre bordo, które bedzie leżało a ja je bede podziwiać :D
OdpowiedzUsuńMi sie bardziej podoba kolor płynnej, ale wiadomo, kwestia gustu :P
OdpowiedzUsuńMam Velvet Matte, kolorem bardzo zbliżona do Twojej :)
OdpowiedzUsuńWow, bardzo ładny kolor. Super!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem znacznie lepiej wyglądasz w drugim kolorku :-)
OdpowiedzUsuńMiałam pomadkę, bardzo ją lubię tylko trochę się odbija na szklance itp.
OdpowiedzUsuńdruga m isiębardziej spodobała :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię pomadki z GR chociaż moimi ulubieńcami są te pomadki w kredce. :)
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam w tytule "nudziakowe", "Golden Rose" i w dodatku "matowe" (!) to musiałam od razu tu zajrzeć :D Gdyby miała wybrać swojego faworyta to postawiłabym jednak na Velvet Matte, mimo, że jestem ogromną fanką pomadek płynnych. Ale jednak kolorek tej tradycyjnej wygrywa ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich produkty do ust :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam matowe pomadki z GR, tylko nie nudziaki - bo kompletnie mi nie pasują ;( więc zachwycam się nimi u innych ♥
OdpowiedzUsuńOstatnia najlepsza, ja jestem fanką mocnego i wyraźnego koloru na ustach, a ta mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, ale dla mnie zdecydowanie zbyt jasne :)
OdpowiedzUsuńMam inny kolorek tej szminki, sprawdza się super :)
OdpowiedzUsuńJak CI to ładnie pasuje ten różowy kolorek jest śliczny
OdpowiedzUsuńPomadkę Golden Rose mam w planach kiedyś kupić z tym że nieco inny kolor
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie miałam, ale może kiedyś ;-)
OdpowiedzUsuńTa w płynie ma fajny kolorek :)
OdpowiedzUsuńObydwie idealnie do ciebie pasują :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w poście TUTAJ ? Dzięki <3
Róż bardzo mi się podoba :) Sama najczęściej wybieram takie odcienie :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolory 😊
OdpowiedzUsuńkolor Velvet jest cudowny, sama bym się na taki nudziak skusiła
OdpowiedzUsuńPonieważ nie przepadam za beżowymi nudziakami, wolę te idące w róże, a co za tym idzie podobne do mojego naturalnego odcienia ust, dlatego beżowa pomadka kompletnie do mnie nie przemawia. Przyznam, że na zdjęciu, na Twoich ustach, nie wygląda źle, ale to kolor który lubi być "trupi". Dużo bardziej przemawia do mnie różowa wersja :)
OdpowiedzUsuńA ja skusiłam się na słynne matowe pomadki o których piszesz i uważam, że są świetne. Jednak moją absolutną miłością wśród matowych pomadek na zawsze chyba już pozostanie Bourjois Rouge Edition Velvet.